Ścieżka Filozofów w Kioto

Powracam do wspomnień z Kioto z czasu kwitnienia wisienek dokładnie rok temu.

To był przepiękny dzień. Rozpoczął się bardzo wcześnie raniutko tradycyjnym śniadaniem po japońsku. Bardzo lubię zupę miso ale przyznam, że jeszcze jej nigdy nie jadłem na śniadanie :^) a tych wszystkich innych specjałów, które spróbowałem nawet nie potrafię nazwać. A na dworze po wiosennym deszczu z poprzedniego dnia nie było ani śladu poza soczystą zielenią i jakby świeżo wykąpanymi milionami kwitnących kwiatów wisienek, które otoczały mnie zewsząd.

I od razu poczułem, że magię tej  tak innej krainy czuję sie najmocniej bardzo raniutko. Powietrze było niezwykle rześkie, na niebie ani jednej chmurki, wersja japońska 'syndromu Stendhala' z dnia poprzedniego natychmiast powróciła do mnie i udałem się powolutku w stronę Ścieżki Filozofów

Do Ścieżki Filozofów było niedaleko a na ulicach powoli budził sie dzionek. O tak wczesnej porze na ulicach było pusto, zauważyłem buddyjskiego mnicha idącego w zamyśleniu i bez namysłu powędrowałem za nim. Zmierzał on do Świątyni Nanzen-ji, która pojawiła się już wkrótce wsród drzew.



We wczesnoporannym słońcu wyglądała i tajemniczo i emanowała z niej niesamowita duchowość.. Zatrzymałem się tam na długie minuty i wsłuchiwałem w odgłosy poranku. Co jakiś czas rozbrzmiewał modlitewny gong. Wyobrażałem sobie, że gdzieś w środku mnisi modlą się i jeszcze wtedy nie wiedziałem, że za dwa dni także i ja będę uczestniczył w takiej porannej modlitwie wśród mnichów w jednej ze Świątyń na górze Koyasan.





A potem już wszedłem na Ścieżkę Filozofów. Była on skąpana w milionach kwiatów wisienek.  Ścieżka a czasem po prostu wąska dróżka tylko dla pieszych ma około 2 km długości i prowadzi brzegiem spokojnego strumyka. Można ją przejść w półgodzinki ale spacer nią tam i z powrotem zajął mi całe przedpołudnie tak niezwykłym przeżyciem okazała się. O tak porannej porze było na niej pusto i na prawde mogłaby posłużyć filozoficznym myślom gdybym je posiadał :^). Ale zamiast głębokich przemyśleń po prostu chłonąłęm śpiew ptaków i dotykałem kwitnącyh wisienek.







Wzdłuż Ścieżki Filozofów co jakiś czas pojawią się tabliczki wskazujące drogę  do Świątyń, które znajdują się na wzgórze po wschodniej stronie ścieżki, Trzeba do nich wejść pod górę ale wynagradzają wędrowca cudownym spokojem - są zaszyte wśród drzew. Jest ich tam kilkanaście a ta, która zrobiła na mnie największe wrażenie to Śwątynia Eikan-dō Zenrin-ji i przynależy do szkoly Buddyzmu Seizan. Powiedziano mi, że tereny wokół Świątyni wyglądają przepięknie w kolorach jesieni. Świątynia Eikan-dō jest słynna poprzez niezwykły bardzo dawny posąg Amida Buddy, na którym Budda spogląda przez ramię a nie wprost jak na prawie wszystkich innych posągach. Wiąże sie to z legendą, że kiedy mnich założyciel Świątyni Eikan-dō medytował recytując sutrę idąc  pewnego zimnego poranka Amida Budda 'zszedł' z posągu i ukazał mu się w swej żyjącej postaci. Zaskoczony mnich zaniemówił i stanął jak wryty a wtedy Amida Budda spojrzał na niego przez ramię i powiedział 'no chodź już dlaczego jesteś tak powolny'.
Przypuszczam, że byłem tak jak ten mnich bardzo powolny i oczarowany Świątynią spędziłem na jej terenie parę godzin. Powróciłem na  Ścieżkę Filozofów gdzie zastałem już więcej i spacerowiczów i mieszkańców. A wśród nich przepięknie wyglądającą gejszę już w dojrzałym wieku. Szła pod parasolką i poruszała się z tak niezwykłą gracją.


Powoli nadciągało południe i na Ścieżce pojawiły się jedna po drugiej wycieczki szkolne z setkami potencjalnych filozofów :^) i był to znak dla mnie, że pora już iść dalej. Dotarłem do pięknej Śwątyni Kiyomizu-dera. Jest to bardzo duża i słynna Świątynia i odwiedza ją dużo turystów. Troszkę zatęskniłem za spokojem Eikan-dō ale przed wejściem do Śwątyni Kiyomizu-dera kwitnące wisienki przepieknie wyglądały wczesnym popołudniem.


Byłem już nieco zmęczony i poczułem efekty zmiany czasu o 14 godzin od Stanów. Dotarłem do Parku Maruyama, gdzie są tysiące wisienek a wśród nich słynna płacząca wiśnia shidarezakura. Jest ona bardzo wysoka i już wiekowa a wygląda cudownie. 


A potem zobaczyłem oznaki hanami, czyli oglądania kwiatów. Setki ludzi zebrało sie pod drzewami siedząc, rozmawiając, leżąc, drzemiąc, jedząc. Po prostu radość. To trwa cały dzień aż do nocy. Wiele kwitnących drzew jest oświetlanych. Także i ja poszedłem w ślady ludzi wokół i po prostu zdrzemnąłem się pod drzewkiem.


Po paru godzinach drzemki spacerowałem dalej włócząc się ulicami Kioto co chwila napotykając jakiś niezwykły widok. Tak całkiem byłem ogarnięty 'syndromem Stendhala' :^)



Pomyślałem, że będzie mi sie ciężko pożegnać z Kioto następnego poranka kiedy wyruszę w drogę by pielgrzymować pradawnym szlakiem mnichów buddysjkich na Koyasan. Ale wiedziałem, że już zawsze będę uśmiechał słysząc o Kioto a Świątynie To-ji i Eikando-ji i Ścieżka Filozofów pozostaną we mnie.

Comments