24 godziny kwietnej wiosenki w Lublinie

Piękna relacja z bloga Siedem Światów dała mi inspirację by napisać troszkę o 24 godzinach kwietnej ciepłej wiosenki jaką spotkałem w Lublinie prawie dokładnie miesiąc temu. Dotarłem do Lublina tuż po El Camino de Santiago i po króciutkiej wizycie w Krakowie.
Lublin ma specjalne miejsce w moim sercu choć poznałem go tak późno w moim życiu. Ujrzałem go najpierw przez rozmowę i w oczach i uśmiechu niezapomnianych dla mnie. I tak dotarłem tam z ciepłem uczuć dla nieznajomego mi do tej pory miasta. Tym razem Lublin przywitał mnie ciepłym rozkwieconym wiosennym dniem. Chodziłem uliczkami rozmarzony całym tym wiosennym kwieciem i zielonością wokół.

Obok Dominikanów zobaczyłem znak muszli Drogi Św Jakuba. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie bo te znaki dawały mi pociechę przez całą moją pielgrzymkę El Camino de Santiago od Pirenejów po Atlantyk.
Postanowiłem, że powrócę do Lublina i pójdę Lubelską odnogą El Camino.

Na Rynku niebieska kamienica tak pięknie wyglądała przeglądając się w błękicie wiosennego nieba. Spoglądałem na nią przy lampce wina w '16 stołach' i rozmyślałem, że tak dobrze czuję się w tym mieście. Po prostu czułem się tak jakbym był u siebie. Pomyślałem jak to dobrze jest być 'u siebie' choć czasem tak, że nie trzeba wyjaśniać nikomu 'skąd jest mój akcent'. Zawędrowałem jeszcze na chwilkę do 'mojej' oazy w Lublinie do Między Słowami. Jest to kawiarenka bardzo urokliwa troszkę na uboczu a jej kameralny wyciszony książkowy klimat jest właśnie taki 'mój' i przynosi mi piękne wspomnienia kogoś, kto mi ją kiedyś pokazał. Sącząc herbatkę myślałem sobie o moich dwóch światach i że za 24 godziny będę już lądował na O'Hare w Chicago w moim drugim świecie .. i że tamten świat chyba już pozostanie tylko 'drugi' ...


















Comments