Nasze New York Minute trwało tylko trzy dni i ograniczyło się tylko do Manhattanu i Liberty Island a przecież Nowy Jork jest tak bardzo inspirujący, że można by tam zostać tygodniami, miesiącami lub najlepiej na całe życie :^). Choć bywałem w Nowym Jorku wielokrotnie poprzednio w sprawach służbowych nasza letnia upalna wizyta w tym roku była pierwsza wizytą w Nowym Jorku dla moich córek. Od razu polubiły niepowtarzalny charakter tego niezwykłego miasta. Nowy Jork ma w sobie niezwykły dynamizm i różnorodność i jest w tym sensie esencją Stanów.
Nowojorską notkę rozpocznę i zakończę portretami najpiękniejszych dla mnie budynków w Nowym Jorku. - od fasady budynku E. V, Haughwout w SoHo do korony w stylu Art Deco budynku Chryslera i przepięknego wnętrza Grand Central Terminal.
E.V.Haughwout Building nie jest wieżowcem, ma tylko pięć pięter ale dla mnie to jeden z najpiękniejszych budynków, które kiedykolwiek widziałem. Jest jednym z budynków określanych jako 'cast-iron' zbudowanych na żelaznej ramie. Znajduje sie w dzielnicy SoHo (czyli South of Houston - na południe od ulicy Houston) na Dolnym Manhattanie (Lower Manhattan). Ciekawostką jest, że w tym budynku zbudowanym w połowie XIX wieku na wielpoziomowy sklep bogatego kupca Eder'a . V. Haughwout (taki powiedzmy nowojorski Wokulski) zainstalowano pierwszą komercyjną windę napędzaną wtedy jeszcze parą (to jeszcze wiele lat przed uruchomieniem przez Thomasa Alva Edisona pierwszej elektrowni o pare kilomterów dalej).
Nowy Jork powitał nas upalną i wilgotną pogodą. Temperatura wczesnym popołudniem dochodziła do trzydziestu kilku stopni Celsjusza. Z insipracji bardzo ciekawego nowojorskiego bloga Little Town Shoes przemierzaliśmy Dolny Manhattan znajdując schronienie przed słońcem i upałem w parkach.
Uroczy Tompkins Square Park znajduje się w sercu East Village. Bardzo lubię inspirujący klimat East Village, dzielnicy nadal artystycznej, muzycznej, i studenckiej (choć jak wiele innych na Manhattanie gubiącą powoli swój charakter poprzez wzrastające czynsze). A kiedy szliśmy Wschodnią 9-tą ulicą z East Village w kierunku NoHo i Greenwich Village zobaczyłem japońskie tea houses i uśmiechałem się, że tak fajnie by było zamieszkać w East Village i napisać książkę ... no może jednak w następnym życiu :^)).
Ciekawostką jest jako to jest z tymi ulicami, że te same ulice są Wschodnie albo Zachodnie. W wielu innych miastach w Stanach jest podobnie a na Manhattanie to słynna Piąta Aleja oddziela Wschód od Zachodu :^)) Piąta Aleja wspaniale rozpoczyna się na osi pięknego łuku Washington Square Arch wybudowanego na uczczenie stulecia inaugarcji Pierwszego Prezydenta Unii George'a Washingtona. I tak znależliśmy się w Washington Square Park w sercu Greenwich Village. Bardzo tu się nam podobało. Wszędzie mnóstwo ludzi rozłożonych na trawie pod drzewami a także chłodzących się w fontannie ..
Wszędzie wokół rozbrzmiewała muzyka a to jazz a to klasycznie fortepianowa. Kiedy przechodziliśmy koło fortepianu pianista zagrał Chopina. Przycupnąłem z wrażenia na chwilkę wsłuchując się w nuty cudownego Preludium E-moll tu w sercu Manhattanu. To był tak piękny nasz Polski moment.
Po dotarciu do Village moje niepiechurki zastrajkowały i nie chciały dalej maszerować. Aby nadal doświadczać Manhattan zamieniliśmy per pedes na inne środki transportu. Rozpoczęliśmy od autobusu turystycznego z otwartym dachem na drugim piętrze. Zazwyczaj unikam takiego obwożenia 'turystycznych owieczek' ale okazało się to całkiem fajne na Manhattanie a przewodnik opowiadał wiele ciekawostek jak choćby pokazując nam niczym nie wyróżniający się budynek sali gimnastycznej YMCA gdzie przychodzili i Andy Warhol i Al Pacino. Czy też budynek w SoHo gdzie Cher ma swoje wielomilionowe mieszkanie co oczywiście sprawiło, że wszystkie męskie głowy odwróciły się w tamtym kierunku - ciekawe jak ta kobieta nawet blisko siedemdziesiątki potrafi nadal magnetyzować :^)).
I tak autobus nas obwoził a wiaterek fajnie powiewał. Co chwilka coś nowego ciekawego ukazywało się naszym oczom. Czasem jakiś most wyrastał z mojej głowy .. tu akurat Manhattan Bridge łączący z Brooklynem ...
I tak autobus nas obwoził a wiaterek fajnie powiewał. Co chwilka coś nowego ciekawego ukazywało się naszym oczom. Czasem jakiś most wyrastał z mojej głowy .. tu akurat Manhattan Bridge łączący z Brooklynem ...
W końcu dotarliśmy w okolice Times Square, który to całkowicie zafascynował moje córki swoją wielkomiejską atmosferą kakofoni audiowizualnej .. to tak jakby dobrze im znany z lat londyńskich Piccadilly Circus ale na steroidach :^))
.. a hotel W w jednym z wieżowców górujących nad Times Sqare był naszym 'domkiem' na dwa dni .. do Times Square jeszcze powrócę w osobnej notce teatralnej bo wszędzie wokół są teatry i przedstawienia muzyczne, czy komediowe, czy dramatyczne .. podobnie jak na West End w Londynie...
Przesiedliśmy się w metro ale ten kto szuka tam ochłody w upał mocno się rozczaruje bo stacje metra nie są klimatyzowane - natomiast wagony metra tak i panuje tam przyjemny chłodek. Oczywiście nie obyło się bez podróży taksówką. Każda z moich córek miała za zadanie zatrzymać taksówkę chociaż raz i wołanie taksówki bardzo im sie podobało - wspominaliśmy z uśmiechem zatrzymywanie taksówki z Tootsie.
Nie mogło też zabraknąć moich trzech Audrey's przed wystawą w najsłynniejszym sklepie Tiffany & Co. na Piątej Aleji jako, że wielokrotnie oglądaliśmy Breakfast at Tiffany's. Sklep wewnątrz okazał się wspaniale zatrzymany w czasie jakby w epoce z książki i filmu.
W naszej włóczędze po Manhattanie dotarliśmy do ikony stylu Beaux-Arts Grand Central Terminal. Wnętrze terminalu bardzo inspiruje swym stylem i jest jednym z najpiękniejszych jakie widziałem w życiu.
Z inspiracji świetnej notki Little Town Shoes o Oyster Bar mieliśmy smakowity ostrygowy posiłek w podziemiach Grand Central Terminal. Oyster Bar ma klimat tak jakby lata Art Deco zatrzymały się tutaj w swej pełnej krasie.
Kiedy wyszliśmy z Grand Central Terminal spojrzeliśmy w górę a tam wysko ponad nami inna wspaniała budowla - ikona stylu Art Deco Chrysler Building. Jest on przez bardzo wielu uznawany za najpiękniejszy wieżowiec nie tylko w Nowym Jorku ale i na całym świecie. Jego korona ślicznie przeglądała się w promieniach zachodzącego słońca ....
Comments
Post a Comment