Ida ...

Na ekranie pojawiły się napisy końcowe filmu i sala kinowa powolutku rozjaśniła się. A jednak kilkadziesiąt osób długo nie było w stanie się podnieść i wyjść po seansie. Było cichutko i tylko końcowy temat muzyczny delikatnie żegnał widzów opowieści filmowej z dalekiego kraju i sprzed ponad pół wieku.

Uśmiechałem się w duchu do tej wyciszonej i skupionej reakcji widowni. Wychodząc z przyciemnionego i chłodnego kina na rozgrzane popołudniowe powietrze Austin miałem w głowie dźwięk saksofonu Johna Coltrane'a z 'Naima' .. utworu, który tak spodobał się tytułowej Idzie w filmie. Znam dobrze cały album 'Giant Steps' Coltrane'a jako mój ulubiony od lat i tą balladę, która ma w sobie delikatność pierwszego uczucia ale i leciutko uśmiechnięty smutek przemijania.

Tak bardzo nieczęsto widzę polskie filmy w dystrybucji w kinach w Stanach. I tak bardzo ucieszyłem się, że Ida dotarła tu. To magiczna przypowieść w najlepszej tradycji polskiej szkoły filmu z lat sześćdziesiątych ale i kina niezapomnianego Kieślowskiego. Tylko kilka postaci i uważne, oszczędne obserwowanie ich twarzy. Czarnobiałe zdjęcia i światło niezwykłe. Opowieść zakorzeniona w naszej polskiej tragicznej historii ale też niejako w bardzo tu za oceanem znanej konwencji filmu drogi, gdzie postacie, które spotykamy na początku są już odmienione kiedy je żegnamy....'nowe polskie dzieło sztuki filmowej' pięknie napisano ...

Pozdrawiam Was bardzo ciepło przy delikatnych nutkach Naimy .....John Coltrane - Naima



Comments