Poranek u mnichów na Koyasan i nieśpieszne godziny w Hōryū-ji i Nara przed pożegnaniem z Japonią

Tuż przed 6 rano usłyszałem pukanie do mojego pokoju. To był znak, że to czas na poranne modły w Świątyni.




Było mi zimno. Kwietniowe noce na Koyasan są chłodne a w środku nocy wyłaczył się elektryczny piecyk w moim pokoju. Szybciutko wstałem by nie przegapić porannej modlitwy. I rzeczywiście była ona niezwykłym przeżyciem. Przy dźwięku gongu modlitewnego mnisi nucili sutrę. Wokół mnie modliła się spora grupa bardzo skupionych Japończyków. Byłem jedynym nie-Japończykiem na tej porannej modlitwie. Czułem wielki szacunek dla duchowości jaka emanowała z ludzi skupionych na modlitwie wokół mnie.
Poranna modlitwa trwała około 40 minut i po jej zakończeniu jeden z michów zaprosił mnie na wegetariańskie śniadanie według tradycji shōjin ryōri praktykowanej przez mnichów buddyjskich



Miałem cały nieśpieszny dzień na zadumę i spacer wśród Świątyń i w drodze do mauzoleum poświęconego Kōbō-Daishi. Mauzoleum jest otoczone setkami tysięcy gróbów wielu pokoleń wyznawców Buddyzmu, dla których Koyasan to jest święte miejsce. Wysoki las cedrowy skąpany w mgle lub czasem w słońcu przebiającym się przez korony drzew i prawie pustka dają magiczny efekt temu miejscu. 



Po południu wyjrzało słoneczko  i dodało życia kolorom wokół.


W myślach chłonąłem to niezwykłe miejsce od pokoleń pielgrzmów otaczane czcią i szacunkiem i dziękowałem losowi, że dane mi było je doświadczyć i zapisać we mnie jego cząstkę. 



Po jeszcze jednej nocy u mnichów i porannej modlitwie o 6 rano wyruszyłem już innym szlakiem pielgrzymim w dół żegnając Koyasan i czując wielki szacunek dla tego miejsca.
Moje japońskie ścieżki skierowały mnie do niewielkiego Ikaruga gdzie Świątynia Hōryū-ji jest jedną z najstarszych i najbardziej czczonych Świątyń w Japoni. Pagoda w Hōryū-ji jest uznawana za jeden z najstarszych drewnianych budynków w Japoni i na świecie. Było tam przepięknie z kwitnącymi wisienkami wokół.



 Z Hōryū już bardzo niedaleko do pradawnej stolicy Japoni w Nara. To był już mój ostatni dzionek w Japoni i bardzo nieśpiesznie spacerowałem po Nara. Nara jest dużo mniejsza od Kioto i spacer po parku jest wielką przyjemnością. Wszędzie w parku są sarenki. Droga prowadzi do Świątyni Tōdai-ji z największym na świecie posągiem Buddy wykonanym z bronzu a sama budowla, która daje schronienie posągowi jest największym drewnianym budynkiem w Japoni.




Przez parę godzin spacerowałem po parku i myślałem o tych wszystkich niezwykłych miejscach i doświadczeniach, które spotkały mnie tu w Japoni. Wiedziałem też, że na pewno powróce tu za jakiś czas.



Przyszło pożegnanie i pociąg-pocisk Shinaksen zabrał mnie z krainy kwitnących wisienek na lotnisko i dalej na lot najpierw do Kaliforni a stamtąd to Teksasu.





Comments